niedziela, 1 sierpnia 2010

Pierrot

A miałam sobie zrobić przerwę i chwilę odpocząć od maskowej twórczości...i nawet dobrze zaczęłam, ale chwilę oddechu wykorzystałam oczywiście na szukanie dalszych fascynacji wśród tego, co wyrzuca wujek Google po wpisaniu frazy 'maska wenecka'...i wtedy Go zobaczyłam...Pierrot zupełnie zawładnął moją wyobraźnią co oczywiście przerodziło się w niepohamowany zapał wykonania tej maski...chyba się po prostu w nim zakochałam...Ten zapał nie szedł jednak w parze z cierpliwością, bo chyba drugi raz w życiu zepsułam odlew gipsowy-pośpiech zrobił swoje...całe szczęście za drugim razem wszystko poszło bez zarzutu. W sumie wystarczyły dwa wieczory, żeby powstał końcowy efekt widoczny na zdjęciu...Niby dużo roboty nie było,ale zawsze jednak najłatwiej jest zepsuć coś najprostszego, gdzie nie ma zbyt dużo malowania i szczegółów. Muszę jednak nieskromnie przyznać, że końcowy efekt mnie zadowala...
Więcej prac na www.pszm.ocom.pl - strona już naprawiona bez wirusa!

2 komentarze:

  1. pięknie , jak zwykle i ja się dziwie kiedy Ty masz czas to robić, mając bliźniaków jeszcze takich małych :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta podoba mi się najbardziej a jadę od ostatniego posta. Mam podobną aplikację, sama nie wiem czy ją już prezentowałam.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawicie tutaj kilka słów...