Zanim jednak napiszę coś o tytułowej inwazji, chcę Wam przedstawić coś całkiem innego. Stare powiedzenie mówi "Potrzeba jest matką wynalazków" i trudno się nie zgodzić z tymi słowami. W zeszłym tygodniu była pewna szczególna okazja by wystroić się elegancko- i również w moim wypadku niebanalnie. Od kiedy polubiłam strojenie masek w kapelusze, od wtedy też z dziką rozkoszą sama zaczęłam je ubierać. Do tej pory były to jednak kapelusze 'kupne'. Do kreacji uszytej przez krawcową zamarzył mi się...toczek. Przegrzebałam internet wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu pożądanego okazu, ale nic ciekawego się nie trafiło. Według coraz częściej stosowanej przeze mnie zasady 'zrób to sam' zabrałam się za majstrowanie toczka/fascynatora z woalką. Kolor różowy, bo kreacja tez różowa uszyta zresztą z tej tkaniny z której i toczek został wykonany. Mam kilka zdjęć w tym toczku,ale Oliwia tak ładnie dzisiaj w nim pozowała,że zdecydowałam się ją pokazać a nie siebie ;)
I jak Wam się podoba? ;)
(Biżuteria na Oliwii made by Monika Laskowska)
Po toczkowych zwierzeniach przejdźmy już do maskowej inwazji. Praktycznie wszystkie z pokazanych poniżej masek zostały stworzone na zamówienie...
Oto maska Antique butterfly...Szkoda,że nie widać na zdjęciach, jak ładnie błyszczy się brokat na ażurowych skrzydłach motyla...
\
A tutaj już magnesowa produkcja :)
Tiny pearl
Venetian jester
Black design
Black plume
Red elegance
Czekam na Wasze komentarze-która z masek najbardziej przypadła Wam do gustu?