Oto maska, która śniła mi się po nocach...Tak, oglądałam film "Czarny łabędź" z Natalie Portman w roli głównej. I chociaż nie kocham thillerów i to w dodatku psychologicznych, to jednak ten film o dziwo przypadł mi do gustu. Z zamiarem wykonania maski czarnego łabędzia nosiłam się już znacznie wcześniej, praktycznie od momentu stworzenia białego łabędzia, czyli Swans Whisper, ale teraz film dał mi dodatkową inspirację...Od filmowego czarnego łabędzia 'pożyczyłam' pomysł na koronę, makijaż oczu i kolor ust. Owszem mogłabym wykonać kopię z plakatu reklamującego tę kinową produkcję, jednak moja wizja wygrała...Jest to chyba najbardziej 'mroczna' maska jaką do tej pory zrobiłam...i raczej chyba nie ostatnia, bo w końcu udało mi się nabyć bardzo ładne czarne piórka (które zresztą m.in są zawarte w tej masce), wiec będę szalała z pierzastą czernią.I oto proszę, efekt widoczny oczywiście na zdjęciach...
Bardzo ładnie ci wyszla ta maska :) A co do filmu to uwazam ze jakis spsychizowany byl :P Ale moge powiedziec ze niezyly nawet taki:P
OdpowiedzUsuńPiękna maska i podoba mi się to że masz inspiracji cały czas na wszystko co widzisz dookoła - to jest takie cudowne!!
OdpowiedzUsuń